top of page
  • Andrzej Zawadzki

Jedź na Kubę, Twój maluch jeszcze tam jest!

Wzruszyłem się któregoś dnia bardzo. Oto dostałem od rodziny podziękowania za kartkę z Kuby, którą wysłałem, będąc na tej wyspie, półtora roku temu.



Czasem przebiegała mi przez głowę myśl, czemu nikt mi nawet skromnym słowem nie podziękował za taką piękną kartkę, którą z niemałym trudem zdobyłem i z jeszcze większym wysiłkiem wysłałem. Ale, co ciekawe,

doręczona kartka nie nosi żadnych śladów wysyłania – wygląda, jakbym ją przywiózł i podrzucił do rodzinnej skrzynki pocztowej. Kubańczycy nie dali mi satysfakcji, stawiając miejscowy stempel pocztowy, ale nasza poczta też nie dała się zrobić „w balona” i też stempla nie przystawiła. Dywagacje, gdzie widokówka przeleżała te półtora roku, zostawiono mnie.


Jednak po pobycie na Kubie, nie jestem taką sytuacją specjalnie zaskoczony, czy nawet zdziwiony. Tam czas płynie jakoś inaczej, a pobyt przywołuje wiele wspomnień lat i sytuacji u nas już dawno minionych.



To jest niewątpliwie egzotyka tego kraju-wyspy. Byłem na Kubie w czasie końcowej fazy pandemii, nam, Polakom, trudno to sobie wyobrazić, ale spotkanie Kubańczyka bez maseczki było wręcz niemożliwe, a za taksówki najczęściej służą tam motorowery, które wzywa się przez telefon, jak nasze.


Autor i polski mały Fiat - na Kubie w roku 2022.

Było kiedyś takie niezbyt przyjazne Polakom hasło zachęcające Niemców do podróżowania: „Jedź do Polski, twoje auto już tam jest”. Będąc na Kubie, wpadłem na pomysł innej wersji takiego powiedzenia, co stało się tytułem tekstu. Bo rzeczywiście, polskich fiatów 126p jest na Kubie całkiem sporo, trzymają się mocno i prezentują - na tle wielkich amerykańskich zabytkowych chevroletów i Fordów - całkiem przyzwoicie, choć egzotycznie. Polska myśl techniczna, w połączeniu z zapobiegliwością Kubańczyków, przynosi efekt. Po powrocie rzuciłem się na poszukiwanie części, które niemal pół wieku temu kupowałem na zapas, a których nie było okazji wykorzystać. Te części na Kubie są dziś niemal dosłownie na wagę złota.


Socjalizm trzyma się dobrze

Dla starszego pokolenia wizyta na największej wyspie Karaibów jest niewątpliwie okazją do wspomnień. Słaba i wyraźnie zdewastowana infrastruktura społeczna, widoczny, wręcz rzucający się w oczy na każdym kroku niedostatek, system reglamentacji, kolejki przed sklepami, ograniczenia w dostawie mediów itd. itp.


Co oni robią, że te samochody tak wyglądają i jeżdżą?

Młodym Polakom taka podróż do kraju paradoksów może pokazać, skąd wyszliśmy całkiem przecież niedawno. Osobną sprawą jest propaganda, która zakazuje używania anten satelitarnych, czy chociażby takiego drobiazgu, jakim jest Tik Tok.


Cała Kuba to muzeum socjalizmu

Jest jedynie słuszna telewizja z aż pięcioma programami, hasła rewolucji i czczenie jej bohaterów obecne stale w przestrzeni publicznej.



To, co napisałem wyżej, może sugerować wrażenie, że na Kubę nie ma po co jechać. A jest zupełnie odwrotnie. To kraj dla nas egzotyczny nie tylko jako relikt lat minionych. To kraj egzotyczny chociażby ze względu na fascynującą, naturalną i bardzo różnorodną przyrodę.



Na terenach równinnych rosną lasy tropikalne z przewagą gatunków roślin zimozielonych, w szczególności różnego rodzaju palm. W zachodniej części wyspy zachowały się lasy sosnowe, w rejonach górskich spotyka się lasy z cennymi gatunkami drzew nieznanymi u nas.



Charakterystyczne dla strefy przybrzeżnej jest np. drzewo mangowca. Spotyka się też rejony z roślinnością typu sawannowego, a na południowo-wschodnim wybrzeżu kolczaste drobnolistne krzewy oraz kaktusy i agawy.



Kwiaty, które kupujemy w kwiaciarniach, tutaj rosną swobodnie, prawie jak chwasty. Aby je obejrzeć, polecam odwiedzenie ogrodu botanicznego w pobliżu Hawany (Jardin Botanico Nacional). Tam można znaleźć storczykowe śliczności w przeróżnych barwach i wielkościach. Świat zwierzęcy też jest również ciekawy.



Na Kubie występuje wiele gatunków endemicznych, jak chociażby krokodyle i aligatory kubańskie, liczne gatunki płazów i gadów. Także bardzo wiele gatunków ptaków, jak chociażby flamingi i kolibry, ale także te zupełnie dla nas egzotyczne. Wszystkie one charakteryzują się niezwykle kolorowym upierzeniem stąd, przy pewnej koncentracji, nietrudno je dostrzec w koronach drzew i wśród innej roślinności. Jeśli do tego dołożymy barwne rafy koralowe, mamy przedsmak przyrodniczych atrakcji wyspy.



Kuba to także kraj fantastycznej, bardzo charakterystycznej muzyki i tańca. Któż nie zna zespołu Buena Vista Social Club i jego liderów. W Hawanie trzeba wybrać się do klubu, by posłuchać współczesnego brzmienia, założonego w połowie lat 90. zespołu, w którym – przynajmniej w czasie mojego tam pobytu – można zobaczyć jeszcze legendarnych wykonawców z pierwszego składu. Większość wykonawców jest młoda, ale wydaje się, że w czasie koncertu duch legendarnego zespołu unosi się gdzieś w powietrzu. Na dodatek publiczność może bawić się razem z wykonawcami.

Kubańczycy szczycą się tym, że uczą się długo i znaczny odsetek z nich kończy studia. Jednak, jak wiemy, w przypadku szkół ważne jest nie tylko to, jak długo i jak dużo osób się uczy, ale to, czego się uczy. Tu można mieć poważne obawy, bo bez uczenia obiektywnie o historii, bez nauczania ekonomii i wiedzy o współczesnym świecie, prawdziwe kształcenie nigdy nie będzie pełne.



Natomiast imponująca jest troska o dzieci szkolne. Uczniowie ze swymi czyściutkimi ubraniami i kolorowymi mundurkami wyraźnie wyróżniają się pozytywnie na tle raczej skromnie odzianych dorosłych.


Dla mnie osobiście jedną z największych atrakcji pobytu na Kubie była wycieczka śladami Hemingwaya. W Hawanie i jej okolicach jest wiele miejsc związanych z noblistą, co nie powinno dziwić, bo wielki pisarz mieszkał na wyspie dwadzieścia lat. Kubańczyków darzył wielką miłością do tego stopnia, że kwotę uzyskaną za Nagrodę Nobla i sam medal przekazał właśnie Kubie.



Finca Vingia to imponująca posiadłość Hemingwaya niedaleko Hawany, pieczołowicie pielęgnowana w pierwotnym stanie, z wnętrzami pełnymi oryginalnych pamiątek, z zachowanym umeblowaniem i wystrojem. Ten wybitny pisarz, korespondent wojenny, zapalony wędkarz i myśliwy, był również podróżnikiem: odwiedził kilkadziesiąt krajów, choć nigdy nie był jednak w Polsce. Szkoda, bo może byśmy odnaleźli w twórczości autora „Pożegnania z bronią” wrażenia z takiego pobytu.


Co Kubańczycy wiedzą o Polsce? Znają Lewandowskiego, to pewne. Nasz znakomity piłkarz, mimo iż gra przecież w barwach zagranicznego klubu, jest jednoznacznie i pozytywnie kojarzony z Polską. A już na koniec pozwolę sobie zacytować przeróbkę starego polskiego powiedzenia: Jak Kuba Bogu, tak Bóg … Stanom Zjednoczonym.


Andrzej Zawadzki

Comments


bottom of page