top of page
  • Andrzej Zawadzki

Piękna kraina Helwetów – Szwajcaria

Nadzwyczaj trudno, by w krótkim tekście opisać taki kraj, jak Szwajcaria, a zwłaszcza, by oddać jego uroki. Jeśli do tego ma się do miejsca szczególny sentyment, może nawet miłość, sprawa staje się nie do zrealizowania.



Więc może zacznę od tego, skąd ta miłość. Otóż jeszcze jako student (lata 70.) miałem okazję wyjechać na praktykę do rolniczego instytutu badawczego w Tänikon. Spędziłem tam trzy miesiące, w czasie których zachłystywałem się Zachodem i tamtejszym życiem, poznawałem ludzi, napawałem oczy przepięknymi krajobrazami.


Dziś, kiedy odwiedziłem już ponad 50 krajów, uważam, że gdyby Szwajcaria miała morze, byłaby najpiękniejszym zakątkiem świata. Piękne Jezioro Zuryskie, choć jest nazywane „szwajcarskim morzem”, jednak go nie zastąpi.




W czasie tamtego studenckiego pobytu nie miałem ani czasu, ani przede wszystkim funduszy na to, by zwiedzać kraj. Musiały mi wystarczyć krajobrazy najbliższego otoczenia, czyli okolic Zurichu, i widok odległych Alp.


Na szczęście byłem w Szwajcarii z żoną kilka razy od tamtej pory, a nawet miałem to szczęście, że pokazałem piękno kraju moim najbliższym, czyli dzieciom i wnukom. Odwiedziłem miejsca, w których byłem niemal pół wieku temu. Trochę się tam zmieniło, ale nie aż tak, jak w Polsce od tamtego czasu. Może dlatego, że tam prawie wszystko już wtedy było.



Jako państwo Konfederacja Szwajcarska, bo tak brzmi oficjalna nazwa kraju składającego się z 26 – w dużej mierze autonomicznych - kantonów, jest chyba wyjątkiem w świecie. To federacja, w której - jednej z niewielu - wciąż powszechnie obowiązują formy demokracji bezpośredniej, czyli referenda ludności.


Szwajcaria od kongresu wiedeńskiego w 1815 roku jest państwem neutralnym. Nawet do Organizacji Narodów Zjednoczonych przystąpiła dopiero 10 września 2002, oczywiście po przegłosowaniu tej decyzji w referendum, minimalną większością 52% głosów.


Nie ma tam zgody nawet na rozpoczęcie rozmów o akcesji do Unii Europejskiej, są natomiast dwustronne umowy z Unią, które pozwalają na przykład na to, co jest szczególnie ważne w kontekście odwiedzania tego kraju, na uczestnictwo w obszarze bezwizowym z Schengen.


Gwardia Szwajcarska, korpus żołnierzy szwajcarskich odpowiedzialny za bezpieczeństwo papieża

Szwajcarzy cenią sobie swoją neutralność, niezależność i brak uwikłania w bieżącą politykę światową. Co ciekawe, nie oznacza to braku armii i obowiązkowej służby wojskowej. Jak na tej wielkości kraj, szwajcarska armia jest całkiem duża i uzbrojona w najnowocześniejszy sprzęt, głównie do obrony. Mając ok. 8 mln obywateli, kraj utrzymuje armię złożoną z ok. 9 tys. zawodowych żołnierzy i ponad 190 tys. odbywających coroczną, obowiązkową służbę wojskową. Produkcja i eksport broni są jednymi z ważniejszych źródeł dochodów tego kraju.


I jeszcze jedno spostrzeżenie, Szwajcarzy bardo cenią i szanują prawo oraz dbają o środowisko. Proszę sobie wyobrazić, że na lokalnych drogach można spotkać bawiące się dzieci, bo jeśli znak mówi, że prędkość maksymalna wynosi 30 km/godz, to nikt nie będzie jechał szybciej.

Szwajcaria jest krajem, gdzie oficjalnie obowiązują cztery języki (niemiecki, francuski, włoski i retoromański), więc znajomość tych języków jest naturalna, choć w różnych kantonach różna; można raczej swobodnie dogadać się również w języku angielskim, a nawet hiszpańskim.

Polska miała ze Szwajcarią bardzo rozliczne i silne związki. Wystarczy powiedzieć, że na szwajcarskiej ziemi pracowali tacy wielcy Polacy jak Adam Mickiewicz, Henryk Sienkiewicz, Tadeusz Kościuszko, Ignacy Jan Paderewski, Stefan Żeromski, Gabriel Narutowicz, czy twórca słynnych na cały świat zegarków - Antoni Patek.


W tym kraju działa Muzeum Polskie w Rappeswillu, które wprawdzie ostatnio musiało się przeprowadzić z pięknego zamku nad Jeziorem Zuryskim, ale dalej działa w innym miejscu. Pobyt w tym muzeum robi wielkie wrażenie, bo zgromadzono tam wiele eksponatów, które pochodzą albo od miejscowych Polaków osiadłych po II wojnie światowej, albo takich, które z Zachodu nigdy nie byłyby przekazane do komunistycznego kraju.


Rapperswill

Ja poszukiwałem tam pamiątek po jednym z dowódców słynnego Dywizjonu 303, Janie Zumbachu, z którego bratem miałem okazję poznać się w czasie mojej praktyki w latach siedemdziesiątych. Warto odwiedzić muzeum także z tego względu, że jest położonej w przepięknej okolicy, a samo Rapperswill jest cudownym, typowo szwajcarskim miasteczkiem w tej części kraju.


Jak najlepiej podróżować?

Miejsc, które w Szwajcarii warto zobaczyć, jest oczywiście tysiące. Pagórkowate krajobrazy i różnokolorowe jeziora są urokliwe same w sobie. Duże zielone przestrzenie, zagospodarowane w każdym niemal calu i wykorzystywane rolniczo, to przepiękny wstęp do tego, co zobaczymy, wjeżdżając w Alpy. Dlatego po Szwajcarii warto pojeździć samochodem, a jeszcze lepiej pociągiem.



Są specjalne trasy turystyczne z wagonami o szklanych panoramicznych sufitach, które dowożą nawet bardzo wysoko w góry. Dzięki temu słynne szczyty, takie jak chociażby Jungfrau, rezerwat na liście światowego dziedzictwa UNESCO, można niemal dotknąć, za sprawą kolejki zębatej dojeżdżającej bardzo wysoko; a takie jak Matterhorn zobaczyć naprawdę dobrze.



Wszędzie doskonała infrastruktura turystyczna, a koleje szwajcarskie są znane ze swej punktualności i koordynacji rozkładów jazdy. Spędziliśmy na podróżowaniu koleją kilka dni.


Choć to w sumie niewielki kraj (41, 3 tys. km kw.), to jednak udało nam się dokładniej zwiedzić zaledwie część terytorium. Jeśli tylko okoliczności pozwolą, wybierzemy się tam z pewnością znowu.


Muzyka i takie widoki sprzyjają trawieniu szwajcarskim krowom

Jadąc przez szwajcarską wieś autem, najlepiej elektrycznym, warto wyłączyć radio, by posłuchać muzyki płynącej z tamtejszych obór. Co jakiś czas słychać o odkryciu, że krowy dają więcej mleka, gdy słuchają muzyki. Szwajcarscy farmerzy wiedzą to od dawna, bo już 50 lat temu, kiedy przejeżdżałem rowerem koło obory, słyszałem od czasu do czasu Chopina.

Coś dla podniebienia, bo nie tylko pięknymi widokami człowiek żyje.

Jak wiadomo, czekolada szwajcarska nie ma sobie równych. Warto więc wybrać się do fabryki i muzeum firmy Cailler of Switzerland. Poza zapachami i najróżniejszymi smakami można tam poznać od kuchni proces produkcji i historię niewątpliwie jednej z najbardziej znanych na świecie marek.


Cailler był pierwszym producentem czekolady w Szwajcarii a reszta to już historia

Tak samo warto przeznaczyć trochę czasu na wizytę w wytwórni serów, wszak nawet nazwa „ser szwajcarski” do tego zobowiązuje.



Jadąc widzi się płowo umaszczone krowy rasy simental, z charakterystycznymi dzwonkami, ułatwiającymi ich odszukanie pośród drzew. To z ich niepasteryzowanego mleka wyrabia się na przykład Gruyère - specjał pochodzący z miasta w zachodniej Szwajcarii, którego tradycja sięga jedenastego wieku. Można być świadkiem niemal całego procesu przygotowania sera przed przekazaniem do dojrzewania.


Zachęcam też do obejrzenia winnic i skorzystania z możliwości degustowania tamtejszych trunków. Jednak przede wszystkim namawiam do spróbowania pitnego soku jabłkowego (Apfelsaftgetränk). Proszę mi wierzyć, nic tak nie gasi pragnienia w upalny dzień, jak ten sok.


Oczywiście są też w Szwajcarii zabytki, że wymienię chociaż dwa, które robią na mnie zawsze największe wrażenie. Wybudowany w XIV wieku most w Lucernie, który jest symbolem tego miasta i jest uważany za najstarszy kryty most w Europie.



Po raz pierwszy widziałem ten most jeszcze przed 1993 rokiem, czyli przed pożarem, który na nim wybuchł. Część wspaniałych, pochodzących z XVII wieku malowideł, udało się odratować, inne zastąpiono kopiami. Most wygląda więc nadal imponująco.



Drugi zabytek to średniowieczny zamek obronny Chillon w kantonie Vaud, nad Jeziorem Genewskim. George Byron, autor poematu Więzień Chillonu zwiedzał zamek w 1816 r. i miał rzekomo wyryć na jednym z filarów swoje inicjały, to jednak tylko legenda, chętnie jednak powtarzana przez oprowadzających.


Autor, gdzieś w Szwajcarii

Szwajcaria nie jest krajem tanim, jednak przygotowanym na turystów - dobrze rozwinięty transport publiczny, a także światowe sieci fastfoodowe pozwalają kontrolować wydatki.


Andrzej Zawadzki

Comments


bottom of page