top of page
  • Andrzej Zawadzki

Za Chińskim Murem - Państwo Środka część 2

Armia terakotowa to w Chinach nie lada atrakcja i obowiązkowy przystanek wszystkich grup turystycznych odwiedzających ten kraj. Popularność wśród turystów zdobyła po 1974 roku, kiedy to lokalni wieśniacy podczas kopania studni natknęli się na ósmy cud świata.



Proszę sobie wyobrazić osiem tysięcy posągów, każdy inny, naturalnej wielkości. To armia żołnierzy, którzy mieli strzec grobu pierwszego chińskiego cesarza Qin Shi Huanga. Teraz te gliniane rzeźby groźnie spoglądają na odwiedzających je turystów. Sama podróż do Xi’an, niewielkiego, jak mówią Chińczycy, bo milionowego miasta, jest również ciekawym doświadczenie dla nas. Przy takim mrowiu pasażerów wszystko jest zaplanowane i przez tychże skrupulatnie przestrzegane.


Hongkong

Hongkong z kolei to niby betonowa dżungla, a jednak bije tam chińskie serce. Mimo tego, że dopiero w 1997 roku, po 99 latach, przeszedł z rąk brytyjskich w chińskie. Miasto to prawdziwe eldorado. Nie sposób porównać go do Pekinu. Ludzie uśmiechnięci, mówiący po angielsku, w sklepach jest dostępne wszystko i w dodatku znacznie taniej.


Park w Hongkongu

Chińską specjalnością są perły, w związku z czym warto zajrzeć do miejsc, w których prowadzona jest ich hodowla pereł i gdzie oferowane są wyroby z tych morskich żyjątek.


Sklep na rogu

À propos pamiątek przywożonych z Państwa Środka znów sięgnę po anegdotę, a nawet po dwie. Ogromne nagromadzenie towarów wylewających się wprost ze sklepów i ulicznych straganów skłania, wręcz zmusza, do zakupów. Jedna z uczestniczek naszej wyprawy kupiła sobie walizkę, bo doszła do wniosku, że dotychczasowa zniszczyła się w czasie podróży. Niestety, ponieważ kierowała się ceną, pusta walizka nie wytrzymała nawet trudów dotarcia do hotelu. Bo w Chinach można kupić wszystko - od rzeczy bardzo tanich, do niewyobrażalnie drogich. Z tego zawrotu głowy od nadmiaru towarów, niektórzy z uczestników wyprawy po pamiątki z Chin udali się do … chińskiego centrum handlowego w pobliżu Warszawy, gdzie kupili wszystko taniej, a nieświadomi obdarowani cieszyli się ponoć nie mniej, niż gdyby były przywiezione z Pekinu.



Tradycyjny chiński strój - ten sprzed mundurków Mao

W Chinach popularna jest opera pekińska, na spektakl której zaprosili mnie chińscy gospodarze w czasie pierwszego pobytu. To był typowy spektakl, na który zawsze składają się: śpiew, dialogi, a także gesty, ruchy, walka i akrobacje aktorów. Całość to przeżycie jedyne w swoim rodzaju.


Podano do stołu

No i jest jeszcze chińska kuchnia, trochę inna od naszego potocznego wyobrażenia. Mnóstwo potraw, w dużej części przygotowywanych w obecności i na oczach gości, odwrotna kolejność spożywania posiłków (zaczyna się od deseru, kończy zupą), z niezliczoną i trudną do zidentyfikowania dla Europejczyka przypraw. Wizyta w restauracji jest trochę niebezpieczna do samodzielnych wypraw ze względu na barierę językową. Praktykowaliśmy w grupie pokazywanie palcem zamawianych potraw, czego efekty były różne – czasem zupełnie zaskakujące. Wszystko jest jednak zawsze świeże i dostępne o każdej porze dnia i nocy, niemal w każdym miejscu - nawet nocą trudno przejść ulicą, bo wszędzie roznoszą się zapachy potraw.



Niestety, mimo planów i podjętych działań, nie udało mi się przejechać koleją dużych, a właściwie olbrzymich prędkości - nie było możliwości kupna biletu powrotnego.


W związku z tym pewnie będę musiał pojechać do Chin raz jeszcze, żeby przejechać się takim pociągiem. To jest dla nas oczywiście niewyobrażalna prędkość i niewyobrażalny czas, w jakim pokonuje się trasę. Wystarczy powiedzieć, że z Pekinu do Szanghaju dystans 1300 km pociąg pokonuje w niespełna 5 godzin.

Podróże do Państwa Środka skłoniły mnie do nauki języka chińskiego. Idąc teraz ulicą i widząc grupę turystów, którzy mogą być z Chin, pozdrawiam ich „ni hao”, czyli „dzień dobry”. Jeśli zareagują, czyli jednak są Chińczykami, dodaję: „Wӧ shi làoshi”, czyli „Jestem nauczycielem”. Uśmiechają się, ale na tym, niestety, moja możliwość konwersacji się kończy. Za to zachowałem na pamiątkę swoistą „wizytówkę”, którą gospodarze sporządzili, by orientować się, kim jestem. Co jest na tej wizytówce napisane nie wiem, ale ufam, że sama prawda.


Światowy rynek jubilerski jest dziś nieomal w całości opanowany przez perły hodowane, które skutecznie wyparły perły naturalne. Początkowo były to głównie perły słonowodne, jednak ostatnimi laty coraz większy udział mają hodowane perły słodkowodne. Chiny są krajem, w którym hodowla pereł słodkowodnych osiągnęła tak gigantyczne rozmiary, że ponad 90% światowej produkcji tego wyrobu pochodzi właśnie stamtąd.


Mieliśmy okazję oglądać miejsce, w którym "szczepi się" małże, by zmusić je do wytwarzania w swoich wnętrzach pereł. Wszystko odbywa się w niezwykle sterylnych warunkach, więc zakład przypomina laboratorium. Obok był sklep, w którym wybór gotowych wyrobów perłowych był tak olbrzymi, że przyprawiał o prawdziwy zawrót głowy.



Było o perłach dla kobiet, to teraz może coś o chińskich alkoholach dla mężczyzn. Wybór jest bardzo duży, ale nieiele gatunków, a może żaden, nie nadaje się dla nas do picia. Wszystkie mają bardzo intensywne smaki, więc robią wrażenie obcowania z czymś w rodzaju wody perfumowanej na alkoholu. Produkują w Cinach nawet whisky, więc przywiozłem coś do kolekcji, a jednocześnie, by poczęstować swoich gości. Proszę sobie wyobrazić, że częściowo tylko opróżniona butelka stoi u mnie od lat z braku chętnego do skosztowania nawet niewielkiej porcji. Jak sobie żartujemy, specyficzny odór czuć nawet przez szklane opakowanie.


Specjalny Region Administracyjny Hongkong Chińskiej Republiki Ludowej to jedno z największych centrów finansowych i portów morskich świata, z rekordową. Niewielka przestrzeń spowodowała, że jest to rejon z ogromną liczbą wieżowców. Angielska nazwa terytorium miała pierwotnie formę Hongkong, w 1926 roku zmieniono ją na obowiązującą do dziś Hong Kong. W rankingach jest jednym z najdroższych miejsc na świecie pod względem kosztów wynajmu mieszkań i biur. Jako jedno z najbardziej konkurencyjnych miast na świecie, Hongkong posiada też cieszące się dużą renomą uniwersytety. Ciekawostką może być to, że w rejonie jest ponad 18 tys. taksówek, ale są one podzielone na trzy rodzaje różniące się wyraźnie kolorami, a więc czerwone, zielone i niebieskie, a każdy kolor ma wyznaczone rejony obsługi pasażerów, jednak na lotnisko- również jedno z większych na świecie i obsługujących dalekie trasy - można dojechać każdym kolorem.




Andrzej Zawadzki.

Zdjęcia autor oraz Łukasz Cissowski (marzec 2024)

Comments


bottom of page